z wizytą u stomatologa, Yangshou, Chiny 2009 |
Nikt nie lubi wizyty u dentysty (chyba, że się ma swojego jedynego Ulubionego :-)), a co dopiero jak wszyscy przechodnie przechodzący ulicą spoglądają przez witrynę jak na wystawę sklepową, a Ty człowieku siedzisz na fotelu, z otworzoną szeroko buzią, czasami może nóżkami poruszysz, bo boli, a tu jeszcze masz widownię, w postaci przechodniów. Tak to tylko w prowincjonalnym miasteczku w Chinach.
Do świątyni hinduskiej wchodzimy na boso, zostawiając buty w przedsionku, a co jeśli tych butów jest tam całe mnóstwo, a Ty nie masz pewności, czy jak opuścisz świątynię, to będą tam Twoje buty... Spacerowanie bez obuwia w Bombaju nie jest dobrym pomysłem. Na szczęście nikt nie połasił się na moje sandały.
zwiedzanie tej świątyni mogłam przypłacić powrotem do hotelu na boso, Indie, Bombaj 2009 |
Na plaży każdy się smaży, krowy też, nie myślcie czasami o grillowaniu wołowiny na plaży, ale o miłym towarzystwie świętej krowy, spacerującej dostojnie po plaży. Przecież to Indie, więc kto by śmiał przegonić taką świętą krowę z plaży.
święta krowa, Indie 2009 |
Święta krowa uwielbia banany, oto dowód.
gdzieś na plaży, Indie 2009 |
Czasami też bywało niebezpiecznie, kiedy na tarasie w trakcie śniadania pojawił się znienacka prawdziwy skorpion. Nie pytajcie co się z nim stało.
ten skorpionik pojawił się na śniadanie, Indonezja 2010, Sulawesi |
A co powiecie o takim znaku informacyjnym?
Wyspy Cook'a 2012, Raratonga |
Z upału w wysokie góry. Poranek w sandałach i rękawiczkach, ciężko mi się oddycha z powodu wysokości. Warto, bo szczyty skąpane w promieniach wschodzącego słońca! Samochód świetnie się spisywał, pan google również, kiedy w wypożyczalni samochodowej komunikowaliśmy się google translator w języku hiszpańskim z mężczyzną, który pracował w wypożyczalni samochodowej. Zabawa przednia :-).
na wysokościach, Andy, Wenezuela 2011 |
Największa przygoda życia była dopiero przed nami, kiedy na lotnisku w Amsterdamie odmówiono nam boarding'u, bo mieliśmy nieprawidłowe wystawione bilety, o czym informowaliśmy od kilku tygodni agenta, pośredniczącego przy zakupie biletów na lot Warszawa - Amsterdam - Kanton - Jakarta. Nie polecieliśmy wtedy, opcja była taka, że któreś z nas leci pierwsze samolotem wcześniejszym czeka w Kantonie 5 godzin, na kolejny samolot, który przylatuje z Amsterdamu i wtedy lecimy razem do Jakarty, a stamtąd na Borneo. Odmówiłam, jak zginąć to razem.
dobrze, że przypłynęliśmy łodzią z rana, bo popołudniem musielibyśmy brodzić w tym błocie, morze odeszło, Borneo 2013, Bako National Park |
A Wam przytrafiły się śmieszne, dziwne i niespodziewane sytuacje w trakcie podróży?
P.S. Po długiej i wyczerpującej walce z agentem odzyskaliśmy pieniądze za niewykorzystane bilety i odszkodowanie za stres w trakcie podróży. Udowodniłam, że w momencie płatności za bilety w aplikacji internetowej był błąd techniczny. Walka trwała pół roku.
Zazdroszczę Ci tych podróży. :)
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy kiedyś małą przygodę w Chorwacji. Pojechaliśmy jakąś małą dróżką bo mąż uparł się zobaczyć "co jest po drugiej stronie wyspy". Dojechaliśmy na jakieś totalne odludzie. Wysiedliśmy z samochodu, pokręciliśmy się tam trochę, porobiliśmy zdjęcia. Wkrótce okazało się, że kluczyki zostały zamknięte w samochodzie (nie mieliśmy wtedy centralnego zamka). Był okropny upał, a my nie mieliśmy picia, telefonu i byliśmy kilka kilometrów od ludzkich siedzib. Mąż więc musiał włamać się do naszego samochodu.
dobrze, że nikt nie przyuważył, jak mąż się włamuje do samochodu, bo jeszcze byście mięli policję na głowie …
Usuńrównież ciekawa relacja
z pozdrowieniami, Ella
Piękny jest ten świat :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
Angeliko, będzie więcej obiecuję :-)
Usuńz pozdrowieniami, El
Super wyprawa :-)
OdpowiedzUsuńto kilka wypraw było, tematycznie połączyłam to w jednego posta, cieszę się, że się podoba :-)
UsuńFotel dentystyczne na widoku jest boski ha ha, i święta krowa także. Bardzo fajnie piszesz a ja przy okazji liznę trochę świata od ciebie :-)
OdpowiedzUsuńPamietam ze w Tajlandii jest jeszcze lepiej u dentysty, zarzuca sie pacjentowi na twarz chustke z otworem na usta i do ręki dostajesz taki srebrny blaszany kubek :-) niestety nie mam zdjeć
UsuńMój syn z podróżny też przywozi moc ciekawych opowieści. Zawsze gdy wraca robimy sobie coś do zjedzenia w/g menu danego kraju i spożywając posiłki słuchamy jego relacji i oglądamy zdjęcia. Udało mi się w ten sposób zwiedzić trochę świata:))) Cudnie, ze możesz zwiedzać różne zakątki naszej planety. Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńTo wspaniała sprawa, że podzielasz pasję swojego syna :-).
UsuńMy też organizujemy wspólne oglądanie zdjęć na dużym ekranie. Czasami są to nagrane filmy. Tak jak ostatnio śmialiśmy się do łez, z tego co się nagrało.
Pozdrawiam serdecznie, Ella
Może taki fotel dentystyczny "na widoku" mobilizuje do większej odwagi, bo przy ludziach to trochę wstyd uciekać z fotela :). Fajnie sobie podróżujesz a ja z wielką przyjemnością czytam Twoje wspomnienia i oglądam zdjęcia. A święta krowa, cóż...bananowa :)
OdpowiedzUsuńalbo do dbania o higienę jamy ustnej, aby nie siedzieć na widoku :-)
Usuńwzajemnie, podglądam Twoje relacje i nie mogę oczu oderwać od zdjęć
krowa bananowa ... nigdy bym nie pomyślała
dziękuję za odwiedziny, z pozdrowieniami